psychologia społeczna pytania typu wymień formy zachowań: przywództwo konflikt przyjaźń aprobata sprzeciw obserwacja: warunkach naturalnych uczestniczaca
Żagański sąd na wniosek prokuratora aresztował 19-letniego mężczyznę. Zamordował młotkiem swojego ojca w Witoszynie (pow. żagański) i podpalił ciało. 47-latek żył kiedy syn go podpalał. Powodem mordu był konflikt między ojcem i synem. Do makabrycznego odkrycia doszło we wtorek, 21 stycznia. Na nadpalone ciało mężczyzny w parku w Witoszynie (pow. żagański) natknął się
Widzenia ojca z synem. RE: Widzenia ojca z synem. Oczywiście że nie. Ale ja wychowuje syna dzień w dzień a tata przyjeżdza 3 razy w roku.To mógłby choć czasem spełnić marzenia dziecka.To już nie te czasy że rodzice mówili co mamy zrobić i nie można się było odezwać. Dużo rozmawiamy i często biorę prośby syna pod uwagę.
Jest nim konflikt ojca z synem. Wielokrotnie eksploatowany motyw Chmielewski wykorzystał w oryginalny sposób, tworząc niepokojący i mroczny kryminał. "Wśród nocnej ciszy" warto obejrzeć chociażby dla klimatu – z jednej strony przedwojenne, skąpane w śniegu miasteczko, z drugiej perfekcyjnie oddana przez Tadeusza Chmielewskiego
Ten artykuł opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną. Kompleks Edypa – pojęcie wprowadzone do psychoanalizy przez Zygmunta Freuda [1]; rodzaj konfliktu: kateksja lub antykateksja [1] . Mitycznym prawzorem jest Edyp, grecki król Teb, który, nie znając swoich biologicznych rodziców, zabił ojca
Brak kontaktów ojca z dzieckiem. Gdy dziecko nie chce utrzymywać kontaktów z ojcem i mimo Pani nalegań nie chce z nim rozmawiać, wizyta u psychologa jest dobrym rozwiązaniem. Może Pani udać się do poradni psychologicznej dla dzieci i podjąć terapię. Psycholog w trakcie rozmowy z dzieckiem przeprowadzi wywiad o przyczynach jego
2FDgRX. jestem 3 lata po rozwodzie, mam 35 lat dwójkę dzieci 10 lat córkę i 15 syna. Mieszkam z rodzicami póki co , czekam na mieszkanie,, musiałam wyprowdzic sie z własnego domu po 13 latach bo mój były maz pił i bił mnie..zamieszkałam z rodzicami..to nie była łatwa decyzja bo szkoda mi było dzieci. Wbrew wszystkiemu nie był złym ojcem..nie szanował mnie to fakt upokazał, bił..nie miałam juz dzieci nie dotykał , Czekam na mieszkanie teraz bo pomimo iz bylismy 13 lat po slubie nie nalezało mi sie nic, stary dom który wspólnie wyremontowalismy był na tesciowa..miał byc nasz,,tak mówił ale nie zdązylismy go przepisac ,jak on to powiedział BóG nad tym czuwał ze tak sie nie stało..wiec zabrałam 4 walizki i wyszłam z dziecmi. udało mi się dostac kredyt czekam juz na klucze..chce dzieciakom stworzyc normalny dom..pracuje staram sie im dac wszystko , miesszkamy w jednym pokju i wiem ze im ciezko bo u taty kazdy miał swój pokój..swój kat Nie mamy normalnych relacji z byłym me zem, bo uwaza ze nie ma po co dzieciaki cierpia bo widza, co sie dzieje nawet ostatnio córka zwrói ciła mu uwage, " tato jak mama dzwoni to przeciez mozesz odebrac lub odpsiac.. przykro mi ze to sie na nich odbija generalnie tato nie ma dla nich czasu..bo pracuje ciagle( branza budowlana własna dzialanosc) zabuera ich raz na dwa trzy tyg, na dwa dni..albo wpada w tyg raz na 3 tyd i zabiera na szybkie zakupy do zary ,adidada podekscytiwane..sa na chwile .. dodam ze oczywiscue płaci alimnety kiedy chce..nie obchodzi go ze musze płacic kredyt ze dzieci potrzebuje na pytanie kiedy dostane? jak mi przeleja..ech nie mam juz siły..ale ma kase zeby kupowac drogie ciuchy a jak potrzeba na ksiazki czy kolonie to nie ma szans,, pomimo wszystko dzieci lgna do niego..nie wiiem dlaczego, trzymaja jegi strone i bronia go..ja nie oczrkuje ze przstana go kochac to ich ojciec i tłumacze im ze maja go kochac i szanowac ale maja byc lojalne wobec mnie równiez..jestem z nimi na codzien , staram sie jak mogę bo to kocham bo kocham moje dzieci .Tylko ze syn okłamuje mnie czesto wie ze tak nie mozna ze tym nie wskura, ze mnie zawiedzie i wtedy bedzie ciezko..to odbudowac a mamy dobre rlacje..tłumacze mu ze dobra matrialne to nie wszystko ze sa inne wartosci..niby rozumie a potem znów mnie zawodzi idzie tam gdzie pieniadze ..do taty.. ostatnio pojechali na wekendd do ojca , okazało sie jak wróciłi ze tato poszedł sobie do siostry na drineczka obok( domek blizniak) a on zaprosił kolegów i kolezanke( tzn juz dziewczyne) do siebie na noc, Tato wiedział i pozwolił ale sam z córka spali u swojej siosty a dzieciaki same.. synowi to pasowało..ale mi nie bo nie przyznał sie chodz pytałam co robił ukrył nie wien dlaczego.. powiedziałam ze jak bedzie tak robił to wiecej nie pojedzie do ojca..byłam zła wsciekła ze były maz jest taki nieidpowiedzialny,, boje sie ze jak bede zabranic to syn sie odwórci i pojdzie do ojca..Nie wiem co robie zle, gdzie popełniam bład..dzieciaki przy nim chodza na bacznosc mam wrazenie ze boja sie go..jak dzwoni to zaraz odbieraja odzwaniaja bo tato sie wkurzy jak nie odbiora ale nie przyznaja sie ze cos jest nie tak, kiedy pytam np. czy tato krzyczy czy sie go boja..? syn mam wrazenie lawiruje gdzie mu dobrze..gdzie wiecej dóbr..tak go maz uczył od poczatku..wszystko co najdrozsze co najleszpe ..bez sensu.. ale co ja moge zrobic..
Szukając pomysłu na temat kolejnego artykułu, trafiłam w sieci na list matki do syna. Kiedy go przeczytałam, łzy spłynęły mi po wtedy: wręcz heroiczny czyn matki zasługuje, co najmniej, na szacunek! Szkoda tylko, że samoświadomość, budzi się w nas tak późno … zdecydowanie zbyt późno. Oby więcej takich świadectw! Mogłyby one uratować nie jedną rodzinę. Co mam na swoje usprawiedliwienie? Chyba niewiele. Może tylko to, że nie wszyscy dostrzegli, iż urodziłam ósmy cud świata – 5800 waga, 55 cm długości i 10 punktów w skali. Byłam tak upojona zachwytem nad tobą, że nawet nie zauważyłam, jak odszedł od nas twój ojciec. Miałeś wtedy cztery lata. Wspierała mnie babcia, dla której cudem byłam ja sama, a ty oczywiście tego cudu zwielokrotnieniem. Wszyscy myślący inaczej stawali się naszymi wrogami. Nauczyciele – niesprawiedliwi, nieczuli, zbyt surowi. Koledzy – bez polotu, a dostający lepsze oceny. Przecież gdybyś tylko chciał, byłbyś najlepszy z matematyki, fizyki, angielskiego…Byłam przekonana, że lada moment zaczniesz chcieć. Czy to takie głupie? Na razie babcia smażyła ci naleśniki późnym wieczorem, gdy nie miałeś ochoty na rosołek, ja wydobywałam spod ziemi pieniądze na gitarę, bez której twoje życie nie miało sensu, przenosiłam cię w środku roku szkolnego do innego liceum, kiedy nauczyciele się na ciebie uwzięli, załatwiałam zwolnienie z wf., relegowanie z wojska, urlop dziekański na uczelni. Z bezprzykładną wiarą i nadzieją czekałam na moment, gdy nastąpi cud i staniesz się samodzielny, odpowiedzialny, mądry etc. Przecież taki byłeś. Może trudno to było dostrzec pod powłoką nieporadności, może nawet lenistwa czy egoizmu. Ale powłoka nie jest znowu taka ważna. Pisklęta też początkowo okryte są tylko delikatnym puchem. Pisklęta też otwierają szeroko dzioby i trzeba tylko dawać, dawać, dawać! Jak to się dzieje, że ptaki doskonale wiedzą, kiedy przestać? Wiedzą, kiedy małym już się nic nie należy? Nie należy się pokarm, miejsce w gnieździe? Dzieciom należy się zawsze, nawet gdy po pisklęcym puchu nie pozostanie wspomnienie. Doskonale wiedziałeś, co ci się należy. Należało ci się pełne zrozumienie oraz stały podziw. Jeśli podziwiałyśmy cię z babcią, gdy tak doskonale radziłeś sobie z dziećmi w piaskownicy, czemu nie miałybyśmy cię podziwiać, gdy wracałeś nad ranem do domu, choć było to jeszcze grubo przed maturą? Dlaczego trudno nam było znosić towarzystwo twoich niezbyt okrzesanych kolegów? Kiedy żyła babcia, było mi trochę łatwiej. Może pozbawiona jej wsparcia zaczęłam tracić wiarę? No nie, wiara zawsze pozostaje, tylko może cuda bledną. A może przybierają inną postać? Cudem było, że wracając pijany, nie zasnąłeś gdzieś na ulicy. Zdejmowałam ci ostrożnie buty, otulałam kocem, a rano poiłam mocną kawą, choć to ja biegłam półprzytomna ze zmęczenia do pracy. Cudem było to, że po raz kolejny udawało mi się załatwić ci pracę, choć brakowało mi wiary, że wytrzymasz w niej dłużej niż parę tygodni. Cudem było to, że pokochała cię Dorota – taka śliczna i mądra. Nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że to małżeństwo nie ma szans. Dorota nie zawsze akceptowała twoje późne powroty, dom pełen kolegów, nie umiała usprawiedliwić złych humorów. A już zupełnie nie okazywała zrozumienia dla fatalnego samopoczucia powodowanego kacem. Mieszkaliśmy razem. – Niechże mama zostawi te śmieci, przecież to on miał wynieść! – wykrzykiwała sina ze złości Dorota. Mój Boże, czy warto o głupie śmieci tak krzyczeć?! Nie warto! Ani o śmieci, ani o bałagan, ani o kolegów. Może nawet o picie nie warto. Ani o to, że nie szuka pracy. Zresztą Dorota, odchodząc, wykrzyczała mi o wiele więcej: – Żadna kobieta nie wytrzyma z mamą konkurencji. Żadna nie będzie tylko dawać i dawać, nie oczekując niczego w zamian! Dorota odeszła, zostaliśmy sami, ja i ty – jedyny mężczyzna w moim życiu. Piłeś coraz więcej. Oczywiście winni temu byli koledzy. Piłeś, bo odeszła Dorota, bo nie odpowiadała ci praca, nudna i głupia lub zbyt ciężka. Piłeś, bo chyba w ogóle w życiu jest za głupio i za ciężko. Piłeś, bo los się na ciebie uwziął. Może rzeczywiście największe pretensje należy mieć do losu. Pomyśleć tylko – tylu pijanych wsiada do samochodu i wysiada z niego szczęśliwie. Ty miałeś niewiele ponad dwa promile, jechałeś wolniutko i ledwie uszedłeś z życiem. Zabierając cię ze szpitala, dziękowałam Bogu, że straciłeś tylko nogę. Bez nogi można żyć. Jeśli się naprawdę chce, można wszystko. Właśnie nastąpił przełomowy moment i teraz zaczniesz chcieć! Chciałeś, abyśmy zamienili mieszkanie. Nie radziłeś sobie ze schodami, wstydziłeś się sąsiadów. Zamieniliśmy więc nasze piękne mieszkanie w starej, ale ciągle jeszcze ekskluzywnej kamienicy na dwa malutkie pokoiki na parterze. Właściwie klitki w bloczysku przylegającym do zaniedbanego skwerku. Wspaniałomyślnie zgodziłeś się na wózek inwalidzki. Zacząłeś samodzielnie wyjeżdżać z domu. Rozpierała mnie duma i nadzieja. Byłeś taki dzielny! Nareszcie zaczynałeś czegoś chcieć. A chcieć to móc! Chciałeś skończyć kurs komputerowy, chciałeś nawiązać nowe kontakty z ludźmi, chciałeś nawet nawiązać kontakt z Dorotą. Upajałam się tym szczęściem do tego stopnia, że znowu nie zauważyłam, kiedy zaczęli cię otaczać tamci koledzy. Moje pokorne błagania doprowadzały cię do furii, moje łzy przyprawiały o wściekłość. Nienawidziłeś mnie. Można znienawidzić za nadmiar miłości, ufności, nadmiar nadziei. Nienawiść była także we mnie. Odejść od narzeczonego, męża, kochanka – tak! Ale odejść od własnego dziecka? W dodatku kalekiego. Zostawić samo, żeby wołało: „Mamo, daj mi, mamo, daj”… A ja nie rzucam wszystkiego, nie przybiegam, bo przecież nic nie jest ważniejsze od ciebie. Moje bezradne pisklę. Moje prawie czterdziestoletnie dziecko. Nie, nie powiedziałam ci, że odchodzę. Może nawet sama nie bardzo w to odejście wierzyłam. Jednak przygotowywałam się, choć ciągle biegłam na twoje zawołanie. Myślałam o wynajęciu mieszkania. Blisko ciebie. Tak, abyś został sam, ale żebym mogła cię obserwować. Jednocześnie wiedziałam, że jeśli nie znajdę się dostatecznie daleko, nigdy nie będę miała tyle siły, żeby naprawdę odejść. Wtedy znalazłam w gazecie ogłoszenie: „Poszukujemy osoby samotnej, kulturalnej i odpowiedzialnej, która zaopiekuje się naszym domem na czas wyjazdu”. Z niewielką walizką wyjechałam na drugi koniec Polski. Zostawiłam ci w kuchni kartkę: „Dokąd będę żyła, korzystaj z konta, na które wpływa moja emerytura”. Malutkie miasteczko, zadbany domek z ogródkiem…To było dwa lata temu. Marek i Barbara stale powtarzają, że jestem ich opatrznością. Nie mieli zresztą specjalnie wyboru. Pięcioletni zagraniczny kontrakt podpisany, lada dzień należało wyjechać. Córka jedynaczka w odległym mieście na studiach, rodzina daleko, zajęta własnymi sprawami! No i ten domek, niewielki wprawdzie, ale zawsze dorobek całego życia, jak tu komuś powierzyć? Marzyli o kimś takim jak ja. Dwa dobre, spokojne lata, synku. Ponad siedemset dni i nocy. Nie nasłuchuję, kiedy wrócisz, nie przeszukuję zakamarków, tropiąc ukryte butelki, nie zamykam się w kuchni, aby nie słyszeć bełkotu twoich kolegów. Nie wyglądam na listonosza, bo nie może nadejść list, jeśli się nie zna adresu, nie nasłuchuję telefonu, bo przecież nie możesz zadzwonić, nie znając numeru. Tylko nie wiesz, ile trzeba mieć silnej woli, żeby nie zadzwonić. Synku – nie mogę zadzwonić, mimo że bezustannie słyszę twoje „mamo”. Nie zadzwoniłam nawet do Doroty, chociaż mam przeczucie, że wie, co się z tobą dzieje. Może kiedyś zadzwonię. Błąkam się po pustych pokojach cudzego domu. Kulturalna, odpowiedzialna. Samotna. Cieszę się tym, że jestem dla kogoś opatrznością. Nie potrafiłam być opatrznością dla ciebie. Mogę tylko prosić Boga, aby jakaś mądra opatrzność czuwała nad tobą. Nie będę jej przeszkadzać, synku.
Fot. ShutterstockKto z nas chciałby znowu być nastolatkiem? Mieć kłopoty z cerą, przeżywać wahania nastroju, walczyć z brakiem pewności siebie, buntować się przeciwko nakazom dorosłych? Nikt? Nie dziwmy się więc, że okres dojrzewania jest trudny dla naszych dzieci. Szybki rozwój fizyczny sprawia, że już w wieku czternastu czy piętnastu lat czują się dorosłe i pragną większej niezależności. To właśnie chęć samodzielnego podejmowania decyzji przez dzieci często wywołuje konflikty między rodzicami a chwili ich urodzenia otaczamy dzieci opieką i staramy się dbać, by nie stała im się krzywda. Kiedy zaczynają dorastać, próbujemy robić to samo. Jednak zmiany fizyczne, psychiczne i hormonalne, które zachodzą w okresie dojrzewania, sprawiają, że nasze pociechy są już innymi osobami i mają inne potrzeby. Przede wszystkim pragną niezależności. Gdy upierają się przy swoim zdaniu i nie słuchają naszych argumentów, często dochodzi do sytuacji konfliktowych. Na szczęście kłótnie z nastolatkami to nie koniec świata, ale codzienność większości rodziców i nieodłączny element dorastania. Jak się nie dać sprowokować nastolatkowi i okazać wsparcie młodym gniewnym?Kłótnie z nastolatkami? To nic, najważniejsza jest więź Musimy się z tym pogodzić, że konflikty rodziców z nastolatkami są nieuniknione. Jest jednak coś, co pomaga je przetrwać i wyjść z kryzysu bez szwanku. To więź, która łączy nas z dorastającymi dziećmi. Powinniśmy pamiętać, że mimo codziennych napięć wciąż jesteśmy dla nich najważniejszymi osobami. Naszym zadaniem jest zadbanie o to, by kłótnie z nastolatkami nie osłabiły tej relacji. Młodzi ludzie, którzy mogą rozmawiać z rodzicami o swoich potrzebach i problemach, czują się akceptowani i bezpieczni i lepiej radzą sobie z budowaniem swojej samodzielności. Jak dbać o więź w rodzinie każdego dnia? Pamiętajmy, że relacja z nastoletnim synem czy nastoletnią córką jest najważniejsza. Gdy wybuchają kłótnie z nastolatkiem, dajmy mu odczuć, że nie wpłyną one na to, co nas z nim łączy. Wyznaczajmy granice i okazujmy emocje (także gniew czy smutek) w taki sposób, w jaki chcielibyśmy, by okazywały je nastolatki. Szanujmy ich granice i emocje. Nie zaprzeczajmy ich uczuciom, ale postarajmy się je przyjąć i zrozumieć. Być może wówczas będzie nam łatwiej o nich porozmawiać. Szanujmy swoją partnerkę/żonę czy swojego partnera/męża. To daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Pokażmy nastolatkom, że w naszej rodzinie każdy ma prawo mówić o swoich potrzebach i każdy zostanie wysłuchany bez względu na to, czy jest dorosły, czy nie. Wszelkie decyzje zaś będą uwzględniały te potrzeby na tyle, na ile to będzie możliwe. Spędzajmy czas z nastolatkami: wyjeżdżajmy na wakacje i wycieczki, uprawiajmy sport, oglądajmy razem filmy, rozmawiajmy podczas wspólnych posiłków. To pozwoli nam być blisko siebie. Konflikty rodziców z nastolatkami – jak rozmawiać, by nie skończyło się to kłótnią? Nastolatkom trudno zrozumieć samych siebie. Cechują się nadmierną emocjonalnością, reagują pyskowaniem i gniewem w odpowiedzi na wprowadzane przez nas ograniczenia. Z jednej strony potrzebują samodzielności, a z drugiej – szukają bliskości, akceptacji i wsparcia u rodziców. To dwa ważne aspekty dorastania. Zróbmy wszystko, by pozostawały w równowadze. Rozmawiajmy z nastolatkami na każdy temat, zawsze, kiedy tego potrzebują. Okazujmy zainteresowanie, ale nie oceniajmy i nie narzucajmy swojego punktu widzenia. Bądźmy przede wszystkim słuchaczami. To sprawi, że syn czy córka chętniej będą się z nami dzielić tym, co dla nich ważne. Postawmy na współodpowiedzialność. Nastolatki mają prawo współdecydować w sprawach, które ich dotyczą. Dyskutujmy i razem znajdujmy rozwiązania. Podczas rozmowy traktujmy dorastające dzieci jak partnerów, zrezygnujmy z wydawania poleceń (które i tak nie zostaną wykonane), zamiast tego przedstawmy swoje oczekiwania i zapytajmy dzieci o zdanie. Gdy czegoś zabraniamy, postarajmy się uzasadnić swoją decyzję logicznymi argumentami. Nie używajmy uogólnień w stylu: „Ty jak zwykle…”. Zadbajmy o to, by nasza postawa i nasz ton głosu zdradzały chęć porozumienia. Gdy kłótnia z nastolatkiem wisi w powietrzu – 10 rad, jak nie dać się sprowokowaćTo, jak wyglądają relacje nastolatków z rodzicami, wynika z tego, jak przebiegał proces ich wychowania. Zwykle dopiero w czasie dorastania dzieci widzimy, które z wpajanych im wartości zostały przyjęte, a które odrzucone. Jedyne, co możemy zrobić, to obdarzyć nastolatki zaufaniem i cierpliwie obserwować, jak sobie radzą. W kontaktach z dorastającymi dziećmi bądźmy uczciwi i szczerzy, otwarcie mówmy o swoich uczuciach, ale nie oczekujmy zrozumienia – młodzi ludzie na wszystko mają swoje spojrzenie. Nie odbierajmy ich zachowania osobiście. Pozostawmy nastolatkom przestrzeń, by mogły o pewnych rzeczach decydować samodzielnie. Nie oczekujmy, że przewidzą konsekwencje swoich decyzji i wyborów. Potraktujmy dorastanie jako proces, który trwa kilka lat. Musimy przejść przez to razem z dziećmi. I my także możemy się w tym czasie czegoś nauczyć. Możemy nie rozumieć nastolatka, ale nie wolno nam zapomnieć, że on nadal nas potrzebuje. Okres dorastania to ciągłe balansowanie między pragnieniem swobody a zależnością dającą poczucie bezpieczeństwa. Wycofajmy się, ale bądźmy w pobliżu. Ufajmy nastolatkowi i wartościom, które przekazywaliśmy mu od chwili urodzenia. Akceptujmy i wspierajmy. Kiedy będzie chciał porozmawiać, zawsze miejmy dla niego czas. Bądźmy wyrozumiali. Jeśli przypomnimy sobie własne dorastanie, być może dojdziemy do wniosku, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Pamiętajmy, że dobra relacja nastolatka z rodzicami to gwarancja jego dobrych relacji z innymi ludźmi. Konflikty rodziców z nastolatkami – to naprawdę minie!Narastające napięcie, wynikające z tego, że kłótnie z nastolatkiem często wybuchają z byle powodu, fatalnie wpływa na atmosferę w domu i jest trudne do zniesienia dla obu stron konfliktu. Mimo to nie poddawajmy się. Pamiętajmy, że to okres przejściowy. Czas płynie szybko. Ani się obejrzymy, a będziemy wspominać te burzliwe chwile ze śmiechem i z nostalgią.
Alienacja rodzicielska - gdy jeden rodzic niszczy więź z drugim rodzicem / fot. Tatiana Syrikova z Pexels Opublikowano: 09:42Aktualizacja: 11:12 Każdego roku rośnie liczba spraw sądowych, gdzie na wokandzie toczy się spór o kontakty z dzieckiem i ich utrudnianie przez jednego z rodziców. Alienacja rodzicielska jest zjawiskiem, którego skala wzrasta równolegle do coraz częstszych rozwodów. Na czym polega alienacja rodzicielska i czym grozi – w świetle prawa i w kontekście psychiki dziecka? Alienacja rodzicielska – co toPrzykłady alienacji rodzicielskiejAlienacja rodzicielska – opinia psychologaAlienacja rodzicielska – jak reagowaćPorwanie rodzicielskie Statystycznie co 3. małżeństwo kończy się rozwodem. Co najmniej połowa małżonków w chwili rozstania ma już dzieci. Zarazem już co 3. dziecko przychodzi na świat poza związkiem małżeńskim. Rodzice dzieci urodzonych w relacjach nieformalnych też czasem się rozstają. Już co 4. dziecko wychowywane jest przez tylko jednego rodzica. Formalnie czy nie, w sądzie lub między sobą, trzeba dokonać podziału majątku. I dzieci. 25 kwietnia ogłoszono dniem alienacji rodzicielskiej. Nie bez powodu. Narasta skala problemów określonych jako alienacja rodzicielska, parental alienation, PA. Na czym polega alienacja rodzicielska? Lista jest długa. Alienacja rodzicielska to przemoc, manipulacja. Skutkiem może być PAS – zespół alienacji rodzicielskiej, parental alienation syndrome. W najnowszej Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD-11) wymienia się nowe jednostki chorobowe: Caregiver-child relationship problem (Problem relacji opiekun-dziecko) i Loss of love relationship in childhood (Utrata związku miłosnego w dzieciństwie). Alienacja rodzicielska to utrudnianie przez jednego rodzica kontaktów drugiego rodzica z dzieckiem Alienacja to również nastawianie dziecka przeciwko drugiemu rodzicowi Wymuszanie deklaracji uczuć dla siebie Wmawianie, wymuszanie negatywnych emocji, reakcji dziecka wobec drugiego rodzica Oferowanie korzyści – począwszy od lodów po elektronikę, w zależności od wieku i gustu dziecka – w „nagrodę” za niechęć do drugiego rodzica Przedstawianie drugiego rodzica w złym świetle. – Utrudnianie kontaktów to tylko jeden z rodzajów alienacji rodzicielskiej i to ten najłagodniejszy – podkreśla Marek Migacz, współzałożyciel Stowarzyszenia „Tata jest OK”. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Mama Naturell Folian Forte, 30 tabletek 14,25 zł Mama WIMIN Myślę o dziecku, 30 kaps. 59,00 zł Mama Estabiom Mama, Suplement diety, 20 kapsułek 28,39 zł Odporność, Good Aging, Energia, Mama, Beauty Wimin Zestaw z myślą o dziecku, 30 saszetek 139,00 zł Przykłady alienacji rodzicielskiej Karol rozstał się z żoną bez orzekania o winie. W sądzie, jak się wydawało, doszli do porozumienia: ich syn miał spędzać z ojcem każdy weekend – od piątku od 16:00 do niedzieli 20:00 oraz wtorki od 15:00 do 20:00, kiedy miał treningi, w których ojciec towarzyszył. Zaczęło się od złośliwości pod adresem byłego męża. – Przychodziłem po syna, a on pytał mnie: tato, czy to prawda – i tu wymieniał inwektywy pod adresem moim i mojej nowej partnerki. Potem zaczęło się utrudnianie kontaktów: syn, według relacji matki, zawsze był chory, gdy nadchodził czas spotkania z ojcem. Dziecko w tym czasie słyszało, że ojciec się nim nie interesuje. Jeśli Karol przychodził i prosił przez drzwi o spotkanie, była żona groziła np. policją. – Krzyczała, że ją biję i wszyscy się o tym dowiedzą, chociaż to nie było prawdą. Zostawiałem dla syna prezenty, ale mu ich nie przekazywała. Karol zgłaszał sprawę: – Sąd regulował godziny spotkań i na tym się kończyło. Usłyszałem za to, że to matka, więc na pewno chce dobra dziecka. Gdy zaplanował wakacje z synem, żona złożyła w sądzie wniosek, że dziecko ma być w domu w niedzielę o godz. 15. Nie interesował jej fakt, że planowy przylot będzie dopiero na godzinę 20. Podczas kolejnych wakacji tuż przed wylotem do Grecji Karol dowiedział się, że jednak nie lecą, bo zaginął dziecku dowód. W święta, które syn miał spędzać z ojcem, była żona wyjechała z synem za granicę bez uprzedzenia. – Dziecku opowiada, że już go nie kocham, że jestem idiotą. Prosi, żeby nigdy nie był podobny do mnie. Jako obelgę stosuje określenie „jesteś jak ojciec”. U Magdy było odwrotnie: były partner opowiadał o niej same negatywy dziecku. Wierzyła, że dziecko powinno mieć kontakt z drugim rodzicem, ale on nigdy ustalonych granic nie szanował. Umówiony na określoną godzinę przychodził o wiele później albo wcale, nie informując o ewentualnej nieobecności czy spóźnieniu. Wieczorami odwoził 4-latka o wiele za późno, rozbijając jego rytm. Kilkulatek słuchał o tym, że mama ma licznych kochanków i że jej winą jest, że rodzice nie są razem – chociaż to ojciec był już w nowym związku, a nie matka. – Alimentów też nie płaci w terminie – mówi Magda. – Gdy próbuję je egzekwować, on potem odmawia dziecku np. loda, mówiąc, że mamusia go okradła i już nie ma pieniędzy. W obecności dziecka mówi, że jestem „materialistką obrzydliwą do wyrzygania”. A przecież proszę o pieniądze dla dziecka, to też jego dziecko. A alimenty są jego obowiązkiem. W trosce o dziecko Magda w sądzie próbowała uregulować kontakty i zmniejszyć ich wymiar. Usłyszała, że godzi w dobro ojca i dziecka. Powiedziała, że pójdzie do komornika, aby ściągał alimenty bezpośrednio z pensji. Ojciec dziecka grozi za to zerwaniem kontaktu, a Magdzie wciąż zależy, by dziecko miało tatę. Alienacja rodzicielska – opinia psychologa Psycholog Urszula Struzikowska-Marynicz wyjaśnia: – Alienacja rodzicielska to zespół świadomych i nieświadomych działań rodzica polegających na kierowaniu do dziecka takich oddziaływań, które mają na celu zaburzenie relacji dziecka z rodzicem „przeciwnym”. Alienacja polega na ośmieszaniu drugiego z rodziców przed dzieckiem, negatywnymi wypowiedziami na jego temat, wzbudzaniem w dziecku poczuciu winy i zobowiązania do solidarności z jednym z rodziców czy- co karygodne- kazaniem dziecku „wybierania” między rodzicami. – Rezultatem jest zaburzenie więzi z co najmniej jednym z rodziców oraz wystąpienie negatywnych objawów w sferze emocjonalnej, poznawczej i behawioralnej dziecka, które w tej sytuacji po prostu niezaprzeczalnie cierpi. Problem ten wymaga terapii i interwencji prawa rodzinnego. Jest to forma przemocy wobec dziecka i tak należy ją postrzegać – podkreśla psycholożka. Urszula Struzikowska – Marynicz wymienia najczęstsze zachowania alienacyjne: • izolowanie dziecka od drugiego rodzica, ograniczanie kontaktu • przekazywanie negatywnych informacji o drugim rodzicu • wzbudzanie w dziecku nieufności, złości, strachu przed drugim rodzicem, poczucia winy za tęsknotę lub miłość do drugiego rodzica • zakaz mówienia o drugim rodzicu • izolowanie rodzica od dziecka, ograniczanie kontaktu, nieprzekazywanie informacji • wymazywanie drugiego rodzica z pamięci, „kreowanie” złych wspomnień • niszczenie zdjęć, prezentów, przedmiotów związanych z drugim rodzicem • manipulowanie dzieckiem, przekupstwo, kłamstwo, żeby zyskać niechęć do drugiego rodzica, wikłanie w konflikt lojalnościowy Alienacja rodzicielska – jak reagować Rodzic alienowany od dziecka często czuje się bezradny. Jeśli kontakty były uregulowane przez sąd lub ugodę (sądową lub mediacyjną), można wystąpić o kary finansowe za nierealizowane lub niewłaściwie realizowane kontakty. Niezbędne są w tym celu dowody, że rzeczywiście dochodzi o zarzucanych nadużyć. Co jest najgorsze w sytuacji alienacji rodzicielskiej? – Bezsilność i społeczne przyzwolenie na krzywdzenie dzieci przez rodziców – zwraca uwagę Marek Migacz ze Stowarzyszenia „Tata jest OK”. – Brak świadomości społecznej co do skutków alienacji rodzicielskiej, które są bieżące, ale też sporo ich jest odłożone w czasie. Brak też wsparcia ze strony odpowiednich służb: sąd, policja, prokuratura, MOPR etc. – przyznaje. Dostępne rozwiązania prawne są niewystarczające: – Obecnie obowiązujące przepisy, a zawarte w KPC i dalsze są daleko nieskuteczne; aktualnie zaś w Senacie RP trwają prace na zmianą przepisów – dodaje Marek Migacz. Najlepszym rozwiązaniem jest zgodny podział obowiązków, które spoczywają na każdym z rodziców nawet po rozwodzie. Zarówno pobyt dziecka w większości u jednego rodzica, jak i opieka naprzemienna, na którą decyduje się coraz więcej par, mają swoje wady i zalety. Jednak jeśli rodzice realizują w sposób uczciwy i z wzajemnym szacunkiem postanowienia sądu lub obopólne ustalenia, jest to dla dziecka sytuacja dużo bardziej komfortowa, niż niekończący się konflikt. – Obecnie obowiązujące zapisy kodeksu karnego (art. 207 kk) z powodzeniem mogłyby być stosowane w przypadku alienacji rodzicielskiej. Problem jednak leży nie w zapisach kodeksowych, a w mentalności i świadomości społeczeństwa, w tym zwłaszcza osób stykających się zawodowo z przemocą, jaką jest alienacja rodzicielska – zauważa Marek Migacz. – Obecnie mamy bowiem sytuację, że rodzice, a zwłaszcza kobiety stosujące przemoc psychiczną wobec własnych dzieci, są faktycznie wyjęte spod jurysdykcji art. 207 kk, wskutek uwarunkowań społecznych czy braku należytej wiedzy decydentów. – Mając na uwadze nasze niemal dziesięcioletnie doświadczenie w działalności społecznej, jednoznacznie możemy stwierdzić, iż sądy rzadko, żeby nie powiedzieć niechętnie, korzystają z możliwości kierowania rodzica/rodziców na terapię czy też do placówek, które specjalizują się poradnictwem rodzinnym (art. 109 KRiO) – podkreśla współzałożyciel Stowarzyszenia „Tata jest OK”. – Zaniechania w tym zakresie z jednej strony powodują brak mobilizacji rodziców do wglądu w siebie, podniesienia swoich kompetencji rodzicielskich, wypracowania porozumienia. Z drugiej zaś strony sankcjonują przemoc, jaką jest alienacja rodzicielska i powodują, iż rodzic ją stosujący czuje się i pozostaje bezkarny. Porwanie rodzicielskie Zgodnie z prawem karnym, do odpowiedzialności przed sądem można pociągnąć osobę, która wbrew woli osoby powołanej do opieki lub nadzoru uprowadza, lub zatrzymuje osobę małoletnią poniżej lat 15 (art. 211 kk). Grozi za to kara pozbawienia wolności. Jeśli rodzic nie ma ograniczonej lub odebranej władzy rodzicielskiej, to w świetle polskiego prawa porwanie rodzicielskie nie stanowi przestępstwa. Co można zrobić, jeśli dziecko jest uprowadzone przez jednego z rodziców? Wówczas drugi rodzic może wystąpić do sądu opiekuńczego właściwego dla miejsca zamieszkania dziecka / lub sądu, przed którym toczy się sprawa np. rozwodowa, z wnioskiem o odebranie małoletniego. We wniosku należy określić termin wydania dziecka. Jeśli rodzic sam nie zastosuje się do wyroku, to kurator sądowy odbiera dziecko. Takie rozwiązanie może stanowić dla dziecka kolejną traumę, ale bywa mniejszym złem. Niektórzy rodzice z uwagi na swoje zachowania, styl życia, choroby czy zaburzenia psychiczne lub emocjonalne, uzależnienia, czy inne ryzykowne postępowania, mogą stanowić dla dziecka zagrożenie. W każdej sytuacji na pierwszym miejscu stawiajmy życie i zdrowie dziecka. Jeśli nie chcemy rezygnować z kontaktów potomka z drugim rodzicem, weźmy pod uwagę możliwość organizowania spotkań np. w obecności kuratora lub członków rodziny w miejscach publicznych. Jest wiele rozwiązań, po które warto sięgnąć, aby zapewnić maksimum bezpieczeństwa i komfortu najmłodszym. Problemem są wciąż obecne nakazy realizowania spotkań z rodzicem, mimo dowodów lub podejrzeń, że może on działać na szkodę dziecka i zrobić mu krzywdę. Szczególnie drastyczne sytuacje kończą się tragicznie. Społeczeństwo było zaszokowane i wstrząśnięte historią 4-letniego Artura otrutego przez ojca w toalecie przy sali zabaw. Ojciec jednocześnie popełnił samobójstwo. Miał zgodę na spotkania z dziećmi, mimo że w przeszłości postawiono mu zarzuty porwań rodzicielskich syna, nękania byłej żony i dzieci. Nawet obecność kuratora nie zapobiegła tragedii. Tragicznie skończyło się również poszukiwanie 5-letniego Dawida, którego ojciec dźgnął w serce, a później sam popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Rozstając się, należy mieć na uwadze nie tylko swoje ewentualne pretensje do byłego partnera lub partnerki, ale przede wszystkim dobro dziecka. Pamiętajmy, że partnerów lub mężów możemy mieć w życiu wielu. Dziecko nie ma takich możliwości, jeśli chodzi o wybór rodziców. Zobacz także Nasze teksty zawsze konsultujemy z najlepszymi specjalistami Urszula Struzikowska-Marynicz psycholog Katarzyna Głuszak Zobacz profil Podoba Ci się ten artykuł? Powiązane tematy: Polecamy „Pijemy, kiedy chce nam się pić, a nie wtedy, kiedy mamy wodę pod ręką”. O trudnych czasem powrotach do seksu po porodzie opowiadają ginekolog i psycholożka „Wpojono nam, że trzeba dążyć do celu, nawet jeśli po drodze pojawiają się trudności”. Dlaczego tak trudno reagować na mobbing, mówi psycholożka Karolina Ołdak „Chcę wspierać kobiety i w jednym, i w drugim nieszczęściu”- mówi Kasia Morawska, zwolenniczka legalnej aborcji i dawczyni komórek jajowych Marysia Warych: „Ludzie myślą, że mamy dwa tryby: albo nie możemy wstać z łóżka, albo mamy halucynacje i słyszymy głosy. Tymczasem choroba afektywna dwubiegunowa ma różne oblicza”
Szanowna Pani Psycholog, bardzo proszę o odpowiedź, czy tata naszego synka (5lat) po wyprowadzeniu z domu może przychodzić do nas do domu i przebywać czasem 2-3 godziny żeby pobyć z dzieckiem. Synek bardzo przeżywa i żali się czasem z płaczem, że od jakiegoś czasu tata nie przychodzi do naszego domku i się z nim nie uznał, że dziecko to inaczej odbiera i lepiej żeby do nas nie przychodził tylko od czasu do czasu zabiera go do swojego domu, w którym mieszka ze swoją nową partnerką. KOBIETA, 45 LAT ponad rok temu Ryzyko samobójstwa w depresji Dzień Dobry Pani, Nie ma tutaj recepty, jak powinny przebiegać kontakty z dzieckiem, istotne jest, jak Państwo to ustalicie i jest potrzeba, żeby wyjaśnić synkowi, że jego tata ma inny dom, partnerkę, ale że nadal go kocha i nadal jest ważny dla swojego taty. Kluczowe jest, żeby kontakty z ojcem dla Pani synka były bezpieczne, wspierające zaangażowane, radosne, rozwijające. Bardziej liczy się jakość kontaktów od ich ilości. Na początek, myślę, że Pani synek lepiej czułby się, kiedy jego ojciec przychodziłby do Waszego domu. A później może zabierać dziecko na zewnątrz, niekoniecznie tylko do swojego domu - jest tyle możliwości: wspólne spacery, zabawa, do kawiarni - na ciastko, np. na pływalnie, do teatru, na ciekawe zajęcia dla dzieci. Dla Pani zachowanie i radość synka będą informacją, jak układają się relacje pomiędzy oboma Panami. Życzę Pani i Synkowi dużo radości, Irena Mielnik-Madej 0 Dzień dobry, myślę, że tata jak najbardziej może odwiedzać dziecko w jego domu. Po pierwsze dlatego, że wtedy zobaczy akceptację dla tych spotkań ze strony innych domowników np. mamy- będzie rozumiało, że nie robi nic złego, nie opowiada się po żadnej ze stron, że jest możliwe utrzymanie dobrych relacji jednocześnie z mamą i tatą. Oczywiście wyjścia do domu taty również nie są niczym złym, jednak zalecałabym aby przynajmniej część spotkań odbywała się wspólnie (mama i tata)- dziecko będzie wtedy czuło, że mama i tata nadal ,,się lubią", konflikt lojalności nie będzie miał być może aż takiego znaczenia. 0 Witam, Nie można jednoznacznie odpowiedzieć jak to powinno wyglądać. Jedno jest pewne - dla dobra dziecka, ojciec powinien mieć z nim kontakt, niezależnie od tego, gdzie się spotykają. Ważne, by syn miał poczucie, że ojciec jest i może na niego liczyć, że ojciec go kocha i nie zostawił. Całkowite zerwanie kontaktu może mieć złe skutki w przyszłości. Jeżeli dziecko będzie się dziwnie zachowywać - warto zgłosić się z nim do psychologa dziecięcego, bo rozłąka może różnie wpływać. Zapraszam na rozmowę. Pozdrawiam serdecznie, Magdalena Rachubińska PSYCHOLOG, PSYCHOTERAPEUTA 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Zmiana zachowania 18-miesięcznego dziecka po oddaniu do żłobka – odpowiada Piotr Bochański Dlaczego występują takie kłopoty z 4-latkiem po urodzeniu się rodzeństwa? – odpowiada Mgr Magdalena Brudzyńska Czy rozwój mojego dziecka przebiega prawidłowo? – odpowiada Mgr Dorota Nowacka Jak powiedzieć córce, że nigdy nie będę z jej ojcem? – odpowiada Mgr Dorota Babrzymąka Czy uczucie do męża powróci? – odpowiada Mgr Anna Ingarden Zachowanie dziecka 21-miesięcznego – odpowiada Mgr Jacek Zbikowski Bicie się w głowę u 5,5-latka – odpowiada Mgr Marta Belka-Szmit Czy mój 11-miesięczny syn może mieć autyzm? – odpowiada Mgr Anna Szyda Nerwowe 4-letnie dziecko a niezdrowa atmosfera w domu – odpowiada Mgr Justyna Piątkowska Czy powinienem odejść od żony? – odpowiada Mgr Irena Mielnik - Madej artykuły
konflikt ojca z synem psychologia